Anna i Jacek
Ania o Jacku...

morze

Kiedyś myślałam, że świat jest pełen żab, a książęta wyemigrowali do bliżej nieokreślonych telenoweli albo po prostu wyginęli. Długo nie dawałam się przekonać, że ten uroczy blondyn naprawdę myśli to co mówi, że jego intencje są szczere a miłość prawdziwa. A ja zawsze chciałam mieć przy sobie kogoś, przy kim czuję się jak w domu, bezpiecznie i pewnie. Chciałam, żeby mnie rozumiał bez słów, żeby można z nim było pójść na babskie zakupy, pogalopować konno po leśnych duktach. Kto wyczaruje różę z rękawa, by poprawić humor lub zabierze o północy na spacer. Kto akceptuje wyłażącą czasem moją ciemną stronę mocy, i chowa przed strachami we własnych ramionach, dokąd zawsze mogę uciec. Jacek ma wszystkie te zalety i jeszcze milion więcej.

A wady... ma oczywiście. Na przykład upór, który pozwolił mu mnie zdobyć, maniakalne upodobanie do porządku (co jest zaletą przy takiej bałaganiarze jak ja) i jeszcze to, że rozpieszcza mnie i psuje na potęgę :) ale ja to lubię.

Kończąc... dziś wiem, że bajki się zdarzają, a książęta pojawiają się jeszcze czasem tuż obok.
W maju wyjdę za jednego z nich :)




  NASZA GALERIA: